Kiedy patrzysz na mapę wyspy Islay, to widzisz kilka miejscowości: Ardbeg, Lagavulin, Bowmore, Bruichladdich… I uświadamiasz sobie, że hej, to są przecież nazwy whisky single malt! Bo rzeczywiście – co miasteczko, to destylarnia. Na tym niewielkim skrawku lądu działa w tej chwili aż dziewięć destylarni! Tam już chyba samo oddychanie wprawia ludzi w szczęśliwy nastrój…;)
Nawet, jeśli nie jesteś miłośnikiem whisky, to destylarnie warto zwiedzić, niekoniecznie dla końcowej degustacji. Można poznać tradycyjny proces destylacji i nieoczywiste fakty dotyczące produkcji wody życia. Ale Islay oferuje nie tylko whisky :) Zapraszamy na wycieczkę po wyspie.
Islay to nie tylko whisky
Największym miasteczkiem na wyspie jest Bowmore (które również słynie z najstarszej legalnie działającej destylarni). Mieści się tu także szkoła i basen, ogrzewany przez ciepło powstałe podczas produkcji whisky! Destylarnie robią naprawdę sporo, aby być bardziej ekologiczne, np. Bruichladdich rozwija własne uprawy jęczmienia, aby zmniejszyć ślad węglowy.
W Bowmore jest port rybacki z intrygującymi tabliczkami, które głoszą: “Hej, wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na wyciągnięcie z wody tych kamieni i zbudowanie basenu portowego, więc będziemy ci wdzięczni, jeśli nie będziesz wrzucał ich z powrotem!” ;) Prosto do portu biegnie jedna z głównych ulic miasta, ze wzgórza, na którym stoi kościół z niewielkim cmentarzykiem na tyłach. Widok sprzed kościoła jest bezcenny, szczególnie, jeśli akurat na morzu szaleje sztorm (a jak tam byliśmy, to wiało 8B). I, co ciekawe, do Bowmore nie zawija żaden prom (zajrzyj do informacji praktycznych – jak dostać się na Islay).
Na wyspie nie znajdziesz centrów handlowych, jest raptem kilka sklepów spożywczo-przemysłowych i kilka z pamiątkami, często ręcznie robionymi przez miejscowych artystów. Jest też kilka knajpek, ale jeśli chcesz coś zjeść, to lepiej zarezerwuj stolik i pamiętaj, aby nie przychodzić zbyt późno. Późno to można co najwyżej wpaść na drinka czy piwko :) W Port Ellen na szczęście do 22.00 działa Co-op, korzystaliśmy z jego zasobów codziennie, żeby nie głodować w ramach kolacji ;)
To co robić na Islay poza zwiedzaniem destylarni?
Pić wino
Ja wiem, jak to brzmi: szkocka wyspa na dzikiej północy, targana wiatrami, sztormami i ciągłymi opadami, jakie wino?!? Wino potrzebuje słońca i winogron!
Otóż na wyspie, w Port Ellen działa prężnie rodzinna firma Islay Wines, produkująca wino z tego, co wokół jest łatwo dostępne: z owoców (np. borówek czy rabarbaru) i… jęczmienia. I nawet im to całkiem nieźle wychodzi. W końcu mają w tym już 20-letnie doświadczenie :) Oczywiście wino ma zupełnie inny smak niż wino z winogron, ale jest równie smaczne i do tego intrygujące. Przemiła właścicielka zaprasza na degustacje, można spróbować każdego z 5 rodzajów wina i oczywiście kupić na miejscu jakiś miły zestaw do domu oraz pobawić się z trzema pokoleniami piesków. Gdybyście jednak nie zdążyli kupić, to jest jeszcze opcja zakupu na promie. Moim zdaniem warto, bo to niezła ciekawostka.
Obserwować przyrodę
Foki, jelenie, wydry czy ponad 200 gatunków ptaków (z czego około 100 gatunków rozmnaża się właśnie na Islay) – jeśli jesteś miłośnikiem przyrody, wyspa ma Ci wiele do zaoferowania! Możesz umówić się z przewodnikiem, który zabierze Cię w miejsca występowania rzadkich gatunków zwierząt. Możesz też połączyć dwie przyjemności i obserwować przyrodę podczas pieszych wycieczek. Nam udało się głównie zaobserwować owce i krowy, ale też mnóstwo ptactwa. Aha, nie zapomnij zabrać lornetki ;)
Chodzić na długie piesze wycieczki
Na stronie Islay Walks opisano ponad 20 pieszych szlaków wraz z orientacyjnym czasem przejścia, profilem i trudnością. Oraz “współczynnikiem torfowiska”, co w praktyce oznacza, jak bardzo mokra jest dana trasa. Każda wycieczka ma także mapkę z możliwością pobrania jej w różnych formatach. Wyspa jest wręcz stworzona do wędrówek. My polecamy spacer Szlakiem Trzech Destylarni, który co prawda wiedzie z Port Ellen przez Laphroaig i Lagavullin do Ardbega, ale oferuje przepiękne widoki na morze z jednej strony i pastwiska pełne owiec, łąki, wrzosowiska i skały z drugiej. Po drodze można zobaczyć monument Aleksandra McDougalla oraz ruiny zamku Dunyvaig Castle. Ale to przyroda najbardziej zwraca uwagę – Islay jest bardzo zielona, pełna rozbuchanego życia, ogromnych przestrzeni i mnóstwa kolorowych kwiatów. A że mieszkańcy bardzo dbają o swoje otoczenie, to miło popatrzeć na kolejne przydomowe trawniki. No i zaraz, co tu robią palmy?!? ;)
Jeśli przedłużycie Szlak Trzech Destylarni o kolejne 7 km, dotrzecie do Kildalton Cross. W tym miejscu niegdyś stał kościół, dziś pozostały po nim ruiny i celtycki, monolityczny krzyż, prawdopodobnie z VIII wieku.
Inną ciekawą trasą jest wycieczka z Portnahaven nad brzegiem morza. Podobno można tam spotkać nie tylko ptaki, ale także foki, a droga momentami biegnie po prostu ścieżką wśród pól czy plażą. Lepiej mieć ze sobą dobrą mapę i GPS :)
Generalnie trzeba się liczyć z opadami, wiatrem i trudnymi warunkami po zejściu z asfaltu. Islay jest pełna strumyków i terenów podmokłych, więc sprawdzą się porządne buty, odpowiednia odzież i zdrowy rozsądek.
Informacje praktyczne
Jak dostać się na Islay?
Słyszeliśmy jakieś plotki o planach budowy mostu na wyspę Jurę i dalej na Islay, ale póki co trzeba wsiąść na prom w miejscowości Kennacraig. To port promowy położony pośrodku niczego. Można się tam dostać autobusem z Glasgow Buchanan Bus Station do Campbeltown (linia numer 926) za około 23 £ (bilet powrotny, kupiony przez internet). Autobusy są zsynchronizowane z rozkładem promów do tego stopnia, że jeśli autobus się spóźnia, prom na niego czeka (i odwrotnie). Kompletnie nie opłaca się kupować biletów w jedną stronę, bo kosztują niemal tyle samo (no, chyba że nie chcecie wracać ;). Autobus jedzie nieco ponad 3 godziny.
Na Islay są dwa porty promowe: Port Askaig i Port Ellen. Do każdego z nich z Kennakraig płynie się trochę ponad 2 godziny, ale uwaga: prom płynie albo tu, albo tu, nie zawija za jednym przebiegiem do obu portów. Tym razem nie ma benefitów za kupno biletu powrotnego: to po prostu dwukrotna cena biletu w jedną stronę, który kosztuje 6,9 £.
Na wyspę można się dostać także samolotem (loty z Glasgow są dwa razy dziennie), ale trzeba się liczyć z wysokim kosztem.
Jak się poruszać po Islay?
Najprościej samochodem, ale jeśli chcemy zwiedzać destylarnie (a w każdej będzie degustacja whisky), trzeba wybrać inny środek lokomocji. My mieszkaliśmy w Port Ellen, więc destylarnie ze Szlaku Trzech Destylarni obeszliśmy pieszo (do najdalej położonego Ardbega mieliśmy około 6 km). Do Bowmore i Bruichladdich pojechaliśmy autobusami. Autobusy nie jeżdżą zbyt często i nie dojeżdżają wszędzie, ale przy odrobinie samozaparcia i studiowania skomplikowanego rozkładu jazdy można znaleźć interesujące nas połączenia. Pojedynczy bilet zależy od długości trasy, jaką jedziemy. Dla przykładu: bilet z Port Askaig do Port Ellen kosztuje 3,85 £, a bilet z Port Ellen z do Bruichladdich z przesiadką w Bowmore kosztuje 2,75 £. Bilety kupuje się u kierowcy, płacić można kartą lub gotówką. Kierowcy są cierpliwi i spokojnie obsługują niekumatych turystów, a także takich, którym nagle Revolut odmówił współpracy z niewiadomych przyczyn :) A w autobusach wiszą zakazy fotografowania.
Najwygodniejszym i najkosztowniejszym sposobem zwiedzania wyspy szlakiem destylarni jest wynajęcie taksówki. Na wyspie jest kilka firm taksówkowych, przygotowanych na wożenie coraz bardziej wesołych klientów od jednej destylarni do drugiej. Nie korzystaliśmy, ale kto wie, co będzie w przyszłości? Do takiego Kilchomana nie ma jak dostać się komunikacją publiczną…;) A odległości bywają jednak znaczne (wyspa ma 606 km kwadratowych!), w dodatku aura nie zawsze zachęca do pieszych wycieczek ;)
Gdzie spać na Islay?
Jest kilka hoteli i sporo guest housów, ale ceny nie są niskie. Teoretycznie pokój dwuosobowy można zarezerwować od 65 £. Warto porównywać ceny na Booking.com i na Airbnb. My nocowaliśmy w Cala Sith Gesthouse, mieliśmy tam pokój ze śniadaniem. Trzeba pamiętać, że szkockie śniadania nie różnią się od angielskich i po kilku dniach pobytu ma się ich serdecznie dosyć. Wybór między fasolką, kaszanką i mielonką a tostami z dżemem i płatkami śniadaniowymi z zimnym mlekiem (gdy na zewnątrz jest 6 stopni) jest raczej marny ;) Za to do promu mieliśmy 3 minuty na piechotę, a obsługa była niezwykle pomocna i miła.
Jaka jest pogoda na Islay?
Kiedy wysiedliśmy z autobusu w Port Ellen, powitała nas ściana deszczu i porywisty wiatr. Zgięci wpół doszliśmy do naszego noclegu. Na szczęście nie było daleko. Otrzepaliśmy się z wody i Wilczy zapytał pana, wręczającego nam klucze do pokoju: “Czy to jest normalna pogoda na wyspie?”. Pan się chwilę zastanowił, dając nam nadzieję na coś w rodzaju: “Nie, dziś jest wyjątkowo paskudnie”… i odpowiedział: “Tak, normalna!”. Aha.
Rzeczywiście, podczas naszego pobytu głównie padało. Ale był też dzień kompletnie bez deszczu, wręcz słoneczny i wtedy wyspa pokazała cały swój urok – tam jest naprawdę pięknie. Jednak nastaw się na częste zmiany pogody i silny wiatr, dlatego nie zapomnij porządnej kurtki i butów.
Zobacz, jakie winnice odwiedziliśmy: Winnica Tomani Winnica Mickiewicz Winnica Mazovia Winnica Dwórzno Winnica Aizpurua w Getarii (Kraj Basków), w Hiszpanii Winnice porto w Vila Nova de Gaia/Porto w Portugalii |
(wrzesień 2019 r.)