Strona głównaPodróżeGuido – kopalnia węgla kamiennego

Guido – kopalnia węgla kamiennego

Kopalnia węgla kamiennego Guido w Zabrzu oferuje w podstawowej opcji zwiedzania dwa chodniki: na 170 i 320 metrach pod ziemią. To bardzo głęboko, wystarczy pomyśleć, że 10-piętrowy blok ma wysokość około 30 metrów! A 320 metrów to wysokość Wieży Eiffla :) A po zwiedzaniu, na tych 320 metrach czeka na nas… najgłębiej położony pub w Europie! No to “Szczęść Boże!” i idziemy w głąb ziemi :)

Kopalnia Guido - wejście główne
Wejście główne do Kopalni Guido

Zaczynamy od obejrzenia maszyny, która porusza windę w szybie Kolejowym. Pracuje nieprzerwanie od blisko 100 lat! Codziennie jest sprawdzana i dopuszczana do przewozu ludzi. Winda ma 3 poziomy i jest dosyć wąska, komfortowo mieści około 6 osób. Jak już wszyscy są zamknięci przez sygnalistę w klatkach, winda rusza i zanurzamy się w ciemnościach.

Wysiadamy na poziomie 170 metrów pod ziemią i nie, nie czujemy się klaustrofobicznie, bo przed nami szerokie i doskonale oświetlone chodniki. Nad nami są skały i węgiel. Przewodnik opowiada, skąd te skały i węgiel się tu wzięły, a także o historii tych terenów i początkach kopalni. Tereny pod kopalnię wykupił hrabia Guido Henckel von Donnersmarck, szukając węgla. Węgiel znalazł, ale marnej jakości, niskokaloryczny i w niedużych ilościach. Większe pokłady znalazły się na głębokości 170 metrów, potem na 320 metrach, ale jakość ciągle była kiepska. Jednak dzięki spółce z koleją hrabia miał zbyt na urobek, a jego kopalnia stała się jedną z najbardziej wydajnych w regionie. I wtedy właśnie hrabia sprzedał kopalnię rządowi pruskiemu za bardzo dobrą cenę.

Kopalnia Guido. Maszyna do poruszania windą
Kopalnia Guido. Maszyna napędowa windy
Kopalnia Gudio, poziom 170 m, miejsce zjazdu szoli czyli windy
Kopalnia Guido, poziom 170 m, miejsce zjazdu szoli, czyli windy
Wagoniki do przewożenia urobku, z różnych okresów kopalni

Zawód górnika był zawodem dziedzicznym. Górnicy uczyli się fachu już w wieku 12-13 lat i pracowali często do śmierci. Warunki lekkie nie były, chorobami zawodowymi górników była pylica, zaćma, reumatyzm. Dopiero w 1920 roku zbudowano w kopalni łaźnię, w podobnym okresie wprowadzono obowiązkowe kaski.

Dużym zagrożeniem w kopalni była woda. Zdarzało się, że podczas przekopów trafiano na ogromne ilości wody, która zalewała chodniki. Po to budowano tamy wodne, aby w takim przypadku szybko je zamknąć, nie dopuszczając do zalania całej kopalni. Poza tym wykorzystywano pompy wodne do osuszania chodników. Nie było natomiast zagrożenia wybuchem metanu, dlatego dopuszczano posługiwanie się otwartym ogniem. W kopalni można było palić fajki czy oświetlać przestrzeń lampkami olejowymi. W kopalniach, w których pojawiał się metan, zazwyczaj był wypalany przez pokutników – ludzi skazanych za jakieś przestępstwa.

Pod ziemią wraz z ludźmi pracowały konie. Były to niskie, ale bardzo silne zwierzęta, w specjalnych szelkach spuszczane szybem obok klatki schodowej. Miały tu swoją stajnię i pracowały do końca życia. Hrabia miał osobną stajnię na swoje dwa rumaki, które zaprzęgnięte do karety obwoziły właściciela po włościach, czyli po chodnikach kopalni.

Kopalnia Guido - zabytkowe pompy wodne
Pompy wodne
Różne rodzaje obudów chodników
Plątanina kabli :)
Kopalnia Guido - korytarz przy podajniku taśmowym
Jeden z chodników

Ale poza końmi w kopalni znajdowały się także inne zwierzęta: szczury, myszy czy żaby, zwiezione wraz z pokarmem dla koni. Szczury często towarzyszyły górnikom w pracy, były przez nich karmione i przystosowały się do życia pod ziemią, co miało swoje dobre strony. Podczas ruchów sejsmicznych ziemi szczury pierwsze wyczuwały niebezpieczeństwo i gromadnie uciekały w jednym kierunku. Dzięki temu górnicy wiedzieli, że coś się dzieje i też uciekali – za szczurami. Pod ziemią pracowały także kanarki, które były swoistymi czujnikami obecności szkodliwych gazów: dwutlenku i tlenku węgla, a także metanu. Gdy kanarek mdlał, górnicy natychmiast opuszczali wyrobisko.

Zwiedzanie poziomu 170 m kończymy w kaplicy Świętej Barbary, patronki górników, ale także wszystkich ludzi ciężko pracujących, a więc także: marynarzy, kamieniarzy, budowlańców czy artylerzystów. Przed kaplicą stoi kilka rzeźb postaci Świętej Barbary, wykonanych przez artystów amatorów. Na koniec przewodnik opowiada o stroju górniczym, o Barbórce i o zwyczajach panujących w tym dniu. Na przykład o klasycznym śląskim obiedzie, na który składają się kluski z dziurką na zołzę, rolada i modra kapusta. I o karczmach górniczych, w których rządzi Prezydium od Spraw Piwnych Nieomylne ;)

Oprócz Świętej Barbary nad górnikami czuwa Skarbnik. To duch opiekujący się zasobami naturalnymi ziemi. Opiekuje się dobrymi, pracowitymi górnikami, ale bywa złośliwy w stosunku do maruderów i hałaśliwych.

Święta Barbara w kaplicy
Jedna z figurek Świętej Barbary, wyrzeźbiona w całości w węglu
Kopalnia Guido - tablica kontrolna tamy izolacyjnej
Jedna z wielu tablic kontrolnych, które spotykaliśmy na dole
Wewnętrzny telefon wraz z listą numerów

W połowie zwiedzania zjeżdżamy na poziom 320 metrów, ale potem zejdziemy jeszcze niżej – na 335 metrów.

Podczas wędrówki dowiadujemy się o rodzajach chodników oraz o metodach robienia obudów chodników. To właśnie odpowiednie obudowy podtrzymują skały nad naszymi głowami. Napotykamy obudowy pracujące, złożone ze stalowych obręczy i żelbetonowych klocków, a także obudowy drewniane, w których stemple są w różny sposób ze sobą łączone. Drewniane obudowy są lubiane przez górników, bo w przypadku zwiększonego obciążenia zaczynają trzeszczeć, czyli dają znać, że robi się niebezpiecznie. Widzimy także obudowę kotwiową, czyli wkręcone w skałę różnej długości śruby.

Ale w jaki sposób górnicy drążyli korytarze? Kiedyś wyłącznie ręcznie, przy pomocy czarnego prochu, później – innych materiałów wybuchowych. Wykuwali w skale dziurę, wsypywali do niej proch, zaklejali wejście i odpalali “lont” zrobiony z prochu i słomki. Po takim wybuchu musieli odczekać, aż opadnie pył, aż się wyrobisko nieco przewietrzy. Potem wchodził tam sztygar i opukiwał strop, odrywając luźne kawałki skał, aby nie spadły na głowę górnikom. Następnie górnicy budowali obudowę tymczasową. Dopiero po tej operacji można było pracować dalej. Węgiel był ręcznie oddzielany od skał, dzielony na frakcje i wyciągany na zewnątrz, a kamień wracał na miejsce urobku i wypełniał dziury po wydobyciu.

Dziś do drążenia korytarzy używa się maszyn. Na poziomie 320 m można obejrzeć całkiem spory park maszynowy i zobaczyć je uruchomione, chociaż z oczywistych względów nie podczas pracy przy ścianie. Ale bardzo dobrze widać, w jaki sposób pracują (i robią przy tym mnóstwo hałasu :). Możemy zobaczyć przenośniki, jak i przeróżne maszyny do wiercenia w ścianach (jak strugi, wrębiarki czy kombajny). Technologia poszła do przodu do tego stopnia, że dziś górnik obsługujący kombajn chodnikowy siedzi wygodnie w zamkniętej, osłoniętej przed pyłem i wyciszonej kabinie i ma na monitorach podgląd wyrobiska. Tutaj dowiadujemy się też więcej o automatyzacji pracy, o zapewnieniu jej ciągłości, o transporcie urobku i o tym, jak radzono sobie z awariami maszyn. A także o systemach wentylacji i tamach powietrznych.

Jedna z metod komunikacji w kopalni – dzwonek. Odpowiednia liczba dzwonków oznaczała różne komendy
Chodniki szły czasem pod górę i w dół
Kopania Guido - przestronny korytarz na poziomie 320 metrów
Jeden z chodników na poziomie 320 m
Tak wyglądał fragment wyrobiska
Jedna z maszyn
Kopania Guido - demonstracja działania kombajnu drążącego
Kombajn drążący
To także kombajn

Jako przedostatnia atrakcja występuje przejażdżka podwieszaną kolejką. Wagoniki są wygodne, przestronne, 4-osobowe i jadą środkiem chodnika, więc co prawda należy uważać i nie wystawiać rąk na zewnątrz, ale nie ma strachu, że otrzemy się o jakiś występ skalny.

Kopalnia Guido - kolejka podwieszana
Podwieszana kolejka

Zwiedzanie kończymy w pubie, w którym można coś zjeść i napić się piwa Guido (albo wziąć je na wynos) ;) To w ogóle dość imprezowe miejsce, jest tu spora sala, w której można urządzić przyjęcie, np. wesele. Chociaż od zjechania na dół minęły ponad 3 godziny, nie czuliśmy się zmęczeni. Przewodnik po drodze opowiada mnóstwo ciekawostek i zwiedzanie jest bardzo interesujące. Ale uwaga! Przez ten czas nie ma dostępu do toalety! Toaleta znajduje się dopiero w pubie. Temperatura panująca pod ziemią to 13-16 stopni C. Chodniki są wygodne i szerokie, ale polecamy wygodne buty i niezbyt wyjściowe ubranie. Trafialiśmy na chodniki mocno zapylone (aż widać było pył w powietrzu) – może przyda się maseczka na twarz? Bilet kosztuje 50 zł i najlepiej zarezerwować go przez internet. Kopalnia proponuje jeszcze inne trasy zwiedzania, warto zapoznać się z ofertą.

Gdzie to jest?

Parking jest po lewej stronie, pomiędzy terenem kopalni a Lidlem.

(kwiecień 2019 r.)

Odpowiedz

Skomentuj
Podaj swoje imię

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Jak się spotkali? Przypadkiem, jak wszyscy. Jak się zwali? Na co wam ta wiadomość? Skąd przybywali? Z najbliższego miejsca. Dokąd dążyli? Alboż kto wie, dokąd dąży?

Denis Diderot "Kubuś Fatalista i jego pan"

Najchętniej czytane