Azory to nie tylko piękne widoki, fantastyczna przyroda i zmienna pogoda. Azory to przede wszystkim jedzenie! I to jakie! :) Zawsze wychodzimy z założenia, że jemy i pijemy lokalnie. Bo przecież smakowanie świata jest równie ważne, jak jego oglądanie i poznawanie innymi zmysłami. A kto wie, czy nie ważniejsze :) Zatem co zjeść na Azorach?
Zobacz także:
Azory, São Miguel
|
1. Ananasy
Ananasy uprawia się na Azorach już od XVII wieku. Owoce są nieco mniejsze od znanych nam z polskich sklepów, w smaku są słodko-kwaśne, bardzo aromatyczne i soczyste. Zdecydowanie warto spróbować azorskich ananasów, szczególnie, jeśli można zjeść je bezpośrednio na bazarze – uczynny sprzedawca pokroi Wam od razu owoc na kawałki i zapakuje w elegancką foliówkę ;) Można też odwiedzić plantację ananasów, na przykład tę w Fajã de Baixo: Ananases A. Arruda. Wstęp jest bezpłatny, jak do wielu azorskich manufaktur.
Ananases A. Arruda, www, TripAdvisor
2. Ryby i owoce morza
Azory to wyspy. Byłoby dziwne, gdyby mieszkańcy nie trudnili się rybołówstwem. Na szczęście dla nas łowią nie tylko ryby, ale też inne stwory morskie i dzięki nim możemy spróbować takich rewelacji, jak skorpeny, boca negra, ośmiornica, krewetki czy lapas (czareczki, ślimaki morskie). A że knajpki to najczęściej niewielkie przedsięwzięcia rodzinne, wszyscy starają się przygotować dania jak najlepiej, żeby dostać dobrą notę na Tripadvisorze ;) I naprawdę umieją gotować! Robią to z sercem i przyjmują swoich gości iście rodzinnie. W sumie z każdej restauracji wyszliśmy najedzeni, dopieszczeni i szczęśliwi :)
Gastronomo, TripAdvisor
Xitaka, Rua do Paim 149 B, Ponta Delgada TripAdvisor
3. Steki
Steki są absolutnym must-eat na Azorach. Azory słyną ze swoich hodowli krów, które robią tu, co chcą i gdzie chcą, a ich pastwiska ogranicza w zasadzie tylko ocean. Szczęśliwe krowy pasą się na całej zielonej wsypie Świętego Michała, mając do dyspozycji ogromne połacie zielonych, górzystych terenów. No jakbym ja miała codziennie lunch z widokiem na ocean, to też bym była szczęśliwa! :D
Steki podaje praktycznie każda restauracja, ale my wybraliśmy się do tej najbardziej polecanej. I wiecie co? Pomimo tego, że to był styczeń, należało zrobić rezerwację. Na szczęście nam się udało zjeść (umówmy się, na steka nie czeka się zbyt długo), ale mieliśmy szczęście – jak wszędzie na Azorach – trafić na wspaniałą obsługę. Bo tak wiele zależy przecież od ludzi, a ludzie na Azorach są wyjątkowo życzliwi :)
Casa Do Bife O Galego, Bairro da Praia dos Santos 21, Ponta Delgada TripAdvisor
4. Cozido das Furnas
Azory to wyspy wulkaniczne. W dodatku leżące na styku trzech płyt tektonicznych. Ludzie nauczyli się tu żyć na czynnych wulkanach i wykorzystywać je do własnych potrzeb. W miasteczku Furnas na przykład gotują w wulkanie potrawę, złożoną z mięsa i warzyw. Kto by nie chciał zjeść mięsa ugotowanego w bulgoczącej ziemi? ;)
My chcieliśmy. Jednak okazało się, że to nie jest takie proste, bo potrawa gotuje się wiele godzin i w styczniu nie każda restauracja dysponuje już ugotowanym, pachnącym świeżą siarką, cozido. Jednak udało nam się znaleźć knajpkę, w której nam podano to słynne danie. Było trochę zimne, trochę smaczne i siarką nie śmierdziało. Tak szczerze, to żadna rewelacja, ale trzeba było zaliczyć ;) W skład potrawy wchodzą ziemniaki, kapusta, marchew, tłuste wieprzowe mięso, wołowina, a także drób i chorizo.
O Miroma, Rua Dr. Frederico Moniz Pereira 15, Furnas TripAdvisor
5. Samoobsługowy grill
To nie tyle potrawa, co sposób podania. Otóż na Azorach popularne jest grillowanie w ogóle – świadczą o tym murowane grille, stojące przy prawie każdym punkcie widokowym, będącym jednocześnie miejscem odpoczynku. Wystarczy przywieźć ze sobą jedzenie na grilla i opał, a urządzenie stoi gotowe :) Zwyczaj zadomowił się także w restauracjach, w których na stole ląduje albo klasyczny, nieduży grill węglowy, albo raclette. Do tego dostajemy surowe mięso lub ryby i grillujemy według własnych umiejętności i potrzeb :) Oczywiście obsługa służy pomocą. Do grilla dostajemy zazwyczaj jakieś sosy i pasty. Przyznam, że wychodzi z tego niecodzienna kolacja ;)
Zdecydowaliśmy się na taką atrakcję w Açores Grill, dostaliśmy grill węglowy. Nad stołem wisiał wyciąg, pochłaniający dym i zapachy. Wzięliśmy do tego dwa zestawy mięs. Wołowina była nieco twarda, kurczak całkiem ok, a kiełbaski bardzo intensywne i ostre, a do wszystkiego dostaliśmy rewelacyjny sos domowy, frytki i sałatkę. Było dobrze, chociaż według mnie przydałoby się dołożyć do mięsa trochę grillowanych owoców (ananas czy banan). Zróżnicowałoby smaki :) Natomiast wino!… Wino z Pico było rewelacyjne :)
Açores Grill, Rua do Calhau, Ponta Delgada TripAdvisor
6. Cataplana
Cataplana nie jest typowo azorskim daniem. Pochodzi z rejonu Algarve. Cataplana to nazwa naczynia, w którym przyrządza się tę jednogarnkową potrawę z rybami, owocami morza, warzywami, pomidorami i winem. Ale skoro podają ją na Azorach, grzechem byłoby nie spróbować :) Danie jest spore, ryby są z ośćmi, krewetki w pancerzykach, pracy jest przy jedzeniu naprawdę dużo, ale dla dobrej cataplany – warto się pomęczyć :)
Alabote – Restaurante Bar, TripAdvisor
7. Morcela com ananas
To danie wyborne, aczkolwiek nie dla wszystkich. Mianowicie jest to kaszanka z grilla z ananasem. Ich kaszanka nie jest zbyt podobna do naszej (jakby brakuje w niej kaszy?…), ale za to jest pikantna i to zestawienie smaków naprawdę daje radę. Jako miejscową ciekawostkę – trzeba spróbować :)
Alabote – Restaurante Bar, TripAdvisor
8. Sery i wino
Skoro Azory słyną ze szczęśliwych krów, to dlaczego mają nie słynąć z serów? Oraz z wyśmienitego wina z winnic ze stoków Pico, oczywiście wulkanu, a jednocześnie najwyższego szczytu Portugalii. Najlepiej przekonać się o tym samodzielnie, zaglądając do Króla Serów (O rei dos queijos) przy Mercado da Graça. Polecamy ser o nazwie wyspy: São Miguel. Co do wina zaś – najlepsze piliśmy w Açores Grill (polecone przez właściciela), a to kupione na chybił trafił w sklepie okazało się być bardziej “chybił” ;)
O rei dos queijos, Rua Do Mercado Da Graça, Ponta Delgada TripAdvisor
9. Herbata
Skąd się wzięła herbata na Azorach? Z Chin, oczywiście, ale… przez Brazylię. Z 14 niegdysiejszych fabryk dziś zostały dwie, obie można zwiedzać, w obu można napić się darmowej herbaty z własnych upraw. Można też przejść się między krzaczkami herbaty, poznać proces produkcyjny i oczywiście zaopatrzyć się w aromatyczny susz :) Polecamy szczególnie mniejszą fabrykę Chá Porto Formoso, panuje tam sympatyczna atmosfera, jest pięknie urządzona herbaciarnia, a panie z przyjemnością opowiadają o herbacie. Chá Gorreana to miejsce turystyczne, nie znajdziecie tu klimatu małej manufaktury.
A jeśli nie mamy czasu ani możliwości wybrania się na drugą stronę wyspy, zawsze możemy odwiedzić herbaciarnię w Ponta Delgada i spróbować różnych gatunków lokalnych herbat z jakimś słodkim dodatkiem :)
Chá Porto Formoso, Estrada Regional 24, Porto Formoso TripAdvisor
Chá Gorreana, Plantações de Chá Gorreana www, TripAdvisor
10. Likiery
Azory słyną z wyrobu likierów. Najsłynniejszy to chyba ten z marakui ;) Ale może być też z ananasa, bananów, karmelowy czy… mleczny. Smakuje podobnie do naszego ajerkoniaku, ale jest przezroczysty jak inne likiery. Wszyscy ciągle pytają, które lubimy najbardziej, a my… lubimy najbardziej wszystkie! :)))
Żeby się przekonać, jakie to bogactwo smaków, najlepiej zajrzeć do Fábrica De Licores – A Mulher de Capote, fabryki likierów w Ribeira Grande. Zwiedzanie jest oczywiście darmowe (i krótkie), kończy się w świetnie zaopatrzonym sklepie, w którym gros produktów jest przystosowanych do potrzeb turystów z bagażem podręcznym. Zwiedzanie kończy się również degustacją :)
Café Clipper, R. Machado dos Santos 28, Ponta Delgada TripAdvisor
Fábrica De Licores – A Mulher de Capote, Rua do Berquó, 12, Conceição, Ribeira Grande TripAdvisor
To z pewnością nie wszystko, czego warto spróbować, będąc na Azorach. Robią na przykład całkiem przyzwoite, delikatne piwo, pasujące do wszystkiego ;) Chwalą się ciasteczkami z wyspy Graciosa (na São Miguel do kupienia wyłącznie w postaci zapakowanej). W każdej piekarni robią bolos lêvedos – słynny placek drożdżowy. I całą masę innych ciasteczek :) Market jest pełen owoców i warzyw, nawet w styczniu niczego nie brakuje. A knajpy prześcigają się w atrakcjach. Szkoda jedynie, że do bagażu podręcznego nie można zabrać rozsądnej ilości likieru…;)
(styczeń 2018 r.)
Bardzo praktyczny i smakowity opis :) koniecznie do zapisania przed podróżą w tamte strony! Pozdrawiam!
Prawdę mówiąc, pisząc o tamtejszym jedzeniu miałam ciągły ślinotok…;)
To jest zdecydowanie miejsce dla nas :) uwielbiamy te wszystkie owoce morza a tą ośmiornicę to bym zjadła :)
My zjedliśmy :D I tak, była pyszna! :)
O mniam! Jaki apetyczny post! Uwielbiam takie :D Czytam i ślinka mi cieknie. Czy likier z marakui jest jednym z tych, które trzeba spróbować? Zwrócił moją uwagę bo lubię takie egzotyczne trunki :)
Koniecznie trzeba spróbować! Jest oczywiście niesamowicie słodki, dla lubiących wytrawne alkohole to może być niezły szok, ale jest jednocześnie pyszny i szybko się smak przestawia ;)
Szczególnie taką ośmiorniczkę jak na zdjęciu to bym zjadła
My też – niejeden raz :)