Podlasie to taka kraina, która kojarzy się ze świętym spokojem, z klimatycznymi krajobrazami, z rozbuchaną przyrodą i drewnianymi płotkami czy okiennicami. Na jego terenie znajdują się parki narodowe: Biebrzański, Narwiański, Wigierski i Białowieski z fragmentem Puszczy Białowieskiej. Ciekawostką jest panująca tu wielokulturowość: na jednym obszarze żyją ze sobą chrześcijanie, prawosławni, Tatarzy, Żydzi, a także liczna mniejszość białoruska i litewska. Ten prawdziwy tygiel natchnął Ludwika Zamenhofa do stworzenia języka esperanto, który miał pomóc wszystkim tym ludziom się porozumiewać.
Nasz plan zwiedzania zakłada, że bazą wypadową jest Białystok (z Warszawy można w ciągu 2 godzin dojechać drogą S8) oraz że poruszamy się samochodem. Jednak Podlasie to znacznie więcej niż okolice Białegostoku, więc jeden weekend to stanowczo za mało, żeby wczuć się w klimat :) Warto też wziąć pod uwagę wycieczki rowerowe: szlaków jest sporo, na czele z Green Velo.
Przygotowaliśmy mapy z zaznaczonymi najciekawszymi punktami. Bierzcie i jedźcie na Podlasie :)
Spis treści:
1. Białystok
Pałac Branickich
Rynek Kościuszki
cerkwie
Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej
Białystok – gdzie zjeść?
2. Podlasie
Narwiański Park Narodowy
Tykocin – zamek, miasteczko, restauracja Tejsza
Supraśl – Muzeum Sztuki Drukarskiej i Papiernictwa, Muzeum Ikon
Kraina Otwartych Okiennic
Sokółka – Karczma pod Sokołem
Co zobaczyć w Białymstoku?
Białystok to największe miasto w północno-wschodniej Polsce. Poza tym, że jest doskonałą bazą wypadową, warto poświęcić mu trochę czasu, bo jest urocze i pełne życia. Perłą Białegostoku jest niewątpliwie barokowy Pałac Branickich, w którego murach mieści się dziś Uniwersytet Medyczny. Mimo to pałac można zwiedzać, ale tylko w określonych godzinach (ceny: 12-20 zł). Jeśli jednak nie zdążycie na zwiedzanie pałacu, możecie przespacerować się po przepięknym ogrodzie pełnym kwiatów i rzeźb z piaskowca. A jeśli będziecie mieli szczęście, traficie na jedną z imprez organizowanych w parku, na przykład Podlaskie Śniadanie Mistrzów. To plenerowa impreza, podczas której w parku rozstawiają swoje stoiska restauracje z regionu, proponując odwiedzającym przeróżne pyszności. A jeśli jeszcze do tego jest Festiwal Kawy, to już pełnia szczęścia ;) Można spróbować smaków świata albo kuchni tatarskiej, do tego lemoniada, pigwoniada lub kwas chlebowy, a na koniec kawa – także do własnego kubka! Sporo wystawców oferuje papierowe talerzyki i biodegradowalne słomki, więc impreza jest po części less waste. Dla żarłoków – miejsce idealne :)
Z parku jest bardzo blisko na Rynek Kościuszki. To klasyczne centrum miasta – z bazyliką, ratuszem i mnóstwem knajpek, których ogródki są cały czas pełne gości. Miasto żyje :) Na rynku, wokół ratusza, w którego budynku mieści się Muzeum Podlaskie, także pełno atrakcji: my trafiliśmy na koncert z okazji Dni Białegostoku oraz na Białostocki Jarmark Świętojański. A na jarmarku jak to na jarmarku: wędliny, sery, chleby, sękacze i mrowiska, kiszonki, kwasy, podpiwki, nalewki… Są wystawcy z Podlasia, są też z Białorusi i Litwy, wszystkiego można spróbować, a jak zabraknie torby, to można kupić wiklinowy kosz ;) Albo biżuterię, ceramikę, wyroby z drewna, obrazy czy maści i specyfiki na wszystko przygotowywane przez białoruskie zakonnice z Mińska.
Z drugiej strony rynku stoi okazała katedralna cerkiew pw. św. Mikołaja Cudotwórcy. Wszak znajdujemy się na Podlasiu, tutaj kościoły stoją obok cerkwi i meczetów. Cerkwie można zwiedzać na takiej samej zasadzie jak kościoły: w odpowiedniej odzieży i nie podczas nabożeństw. Przy okazji warto zobaczyć też nowoczesną, bo konsekrowaną w 1999 roku, cerkiew pw. Świętego Ducha.
Przy drodze na Augustów natomiast spory teren zajmuje Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej, czyli po prostu skansen. Można wpaść tam na spacer, ale nie należy nastawiać się na atrakcje, bo ich po prostu nie ma. Być może podczas organizowanych w skansenie imprez jest co oglądać, ale w zwykłą sobotę wszystkie chaty, rozsiane w sporym oddaleniu od siebie, były zamknięte, a część z zagród jest w ogóle wyłączona ze zwiedzania i najwyraźniej stanowi własność prywatną. Do tego położenie pomiędzy trasą a torami kolejowymi generuje nieustanny hałas. Jedynym naprawdę interesującym miejscem była… leśna bimbrownia ;) Bilet: 3 zł.
A po zwiedzaniu Białegostoku gdzie odpocząć? Modnym miejscem jest StrEAT FOOD Młynowa, skwer pełen stołów, stolików i leżaków oraz jedzenia i picia. To jak Nocny Market w Warszawie albo zlot foodtrucków, chociaż na mniejszą skalę: są burgery i makarony, lody tajskie, piwo i drinki, można przyjść z dziećmi czy z pieskiem, a czasem wziąć udział w publicznym pokazie filmów. Aha, jeśli mówią, że makaron będzie ostry, to będzie ostry, słowo ;)
Nam najbardziej przypadła do gustu Restauracja Multibrowar, co zrozumieją miłośnicy piwa. Ponad 20 rodzajów piw kraftowych, nawet najbardziej wybredni mają w czym wybierać. Kilka rodzajów samego milk stouta! Trzeba przyznać, że jedzenie także było wyśmienite, na zawsze zapamiętam wątróbki w porto! To miejsce jest absolutnie godne polecenia :) Fajne, przestronne wnętrze, duże stoły i tylko toalety strasznie ciasne ;p
Na piwo można też zajrzeć do 33 Krany. Knajpa mieści się w piwnicy, piw mają rzeczywiście duży wybór, ale z jedzeniem słabo: przekąski albo pizza.
Jest naprawdę wiele knajpek rozsianych dookoła rynku, ale z pewnością warto wejść do tej mieszczącej się w budynku ratusza – do Esperanto Cafe koniecznie na buzę. Buza to tradycyjny napój… bałkański, doskonały na lato i zaskakujący w smaku. Produkuje się ją z kaszy jaglanej z dodatkiem rodzynek, jest lekko musująca i delikatnie kwaśna, a w Białymstoku spopularyzowali ją przed wojną osadnicy z Macedonii.
Białystok – co zobaczyć, gdzie zjeść? |
Co zobaczyć na Podlasiu?
Miłośnikom przyrody polecamy rozlewiska Narwi, czyli Narwiański Park Narodowy. To prawdziwy labirynt: rzeka płynie tu wieloma rozdzielającymi się i łączącymi korytami, tworząc bardzo szeroki pas rozlewisk, bagien, a jednocześnie stanowi ostoję dla wielu gatunków zwierząt, w tym ptaków błotno-wodnych. Ale naszym ulubionym zwierzątkiem, żyjącym w rozlewiskach Narwi, jest objęty ścisłą ochroną uroczy rzęsorek rzeczek! :D
Z rozlewisk Narwi jest już bardzo blisko do Tykocina, który był niegdyś często odwiedzany przez królów i szlachtę polską. Stąd też zamek królewski, obecnie częściowo zrekonstruowany, w którym mieści się hotel i restauracja. Jest udostępniony do zwiedzania, podczas którego przewodnik opowiada o historii zamku, Tykocina i okolicznych terenów (bilet: 13 zł). Warto przespacerować się uliczkami miasteczka. Piękny rynek, otoczony zabytkowymi kamieniczkami, kończy się barokowym kościołem pw. Trójcy Przenajświętszej. Z drugiej strony miasteczka jest dzielnica żydowska: poza Wielką Synagogą i Muzeum Kultury Żydowskiej mieści się tu także restauracja Tejsza, oferująca kuchnię żydowską.
Na wschód od Białegostoku, w Supraślu, też jest co oglądać. W przepięknym Pałacu Archimandrytów, od strony rzeki Supraśl, mieszczą się dwa bardzo interesujące muzea: Sztuki Drukarskiej i Papiernictwa oraz Ikon. W pierwszym zobaczymy, jak się produkuje papier czerpany, a potem poznamy najstarsze techniki drukarskie. Maszyny działają i z części z nich korzystamy, robiąc pojedyncze wydruki. Zwiedzanie kończy się własnoręcznym wykonaniem zakładki do książki metodą hot-stampingu. Ogromne wrażenie robią wnętrza muzeum – wszak to pałac, więc jest co oglądać :) Bilet: 15 zł.
Muzeum Ikon to nastrojowe, pięknie zaaranżowane wnętrza. Poszczególne ikony są oświetlone punktowo, dzięki czemu wyłaniają się z mroku i błyszczą złoceniami. Wystawa jest naprawdę spora i okraszona odpowiednią muzyką. Zobaczymy tu m.in. ikony podróżne, ikony Chrystusa i Matki Bożej, a także na przykład freski. Bilet: 16 zł.
Spacerując po Supraślu, zobaczymy jeszcze olśniewający Pałac Buchholzów – dworek fabrykantów włókienniczych, obecnie mieści się w nim liceum plastyczne. Tuż obok mieszczą się Domy Tkaczy – niska, drewniana zabudowa mieszkaniowa z XIX wieku. Nad rzekę zaprasza plaża i bulwary. Kinomanów zainteresuje fakt, że miasteczko “grało” w filmie “U Pana Boga za piecem”.
A na koniec zapraszamy do restauracji Ojcowizna na obiad i piwo kraftowe. Nie zawiedziecie się :) Zarówno kiszka ziemniaczana, jak i tradycyjny schabowy z kością były na najwyższym poziomie. Pyszny chłodnik na botwince z gotowanymi ziemniaczkami. Do tego wileński kwas chlebowy i piwo z browaru Waszczukowe i upał nam nie straszny :)
Czy słyszeliście już o Krainie Otwartych Okiennic? To miejsce około 30 km na południowy wschód od Białegostoku, schowane w lasach i polach. Wymienia się zazwyczaj Trześciankę, Soce i Puchły. To wsie, pełne uroczych drewnianych domków z oryginalnie malowanymi okiennicami, kunsztownymi zdobieniami snycerskimi w narożnikach i wokół okien. Jak do tego dołożymy jeszcze ogrody pełne kwiatów, to wiosna i lato tutaj dostarczają niezwykłych emocji. W Puchłach i Trześciance stoją piękne cerkwie, przy odrobinie szczęścia uda się je obejrzeć w środku.
A jeśli ciągnie Was bardziej na wschód, przejedźcie się pod samą białoruską granicę – do Kruszynian i Bohoników, gdzie można obejrzeć meczety tatarskie, a na koniec do Sokółki na obiad w Karczmie pod sokołem i lody w Starej Szkole.
Podlasie, okolice Białegostoku – co zobaczyć, gdzie zjeść? |
(czerwiec 2019 r.)
Proszę nie odbierać tego negatywnie, wpis o podlasiu jest super ale chciałbym zaznaczyć że jest ono bogatsze bo ma aż 4 parki narodowe obok biebrzańskiego i narwianskiego są jeszcze wigierski i białowieski :) ale to drobnostka. Pozdrawiam
Oooo, ależ oczywiście! Bardzo dziękuję za sprostowanie :) Poprawiłam wpis, żeby nie wprowadzać w błąd :) Pozdrawiam
Już tyle razy słyszeliśmy o Białymstoku i widzę, że naprawdę musimy się tam w końcu wybrać :)
Na pewno warto wpaść, z perspektywy czasu miło wspominam ten wyjazd :) A na Podlasie chętnie wrócę na piesze penerowe wycieczki.