Muzealny city break w Oslo? Czemu nie. Chociaż zazwyczaj wolimy włóczyć się po mieście, zgubić się w uliczkach czy podpatrywać codzienne życie mieszkańców, tym razem postawiliśmy na muzea. Bo są wśród nich takie, które odwiedzamy, jeśli tylko mamy szansę. To muzea związane z morzem czy jakąkolwiek wodą. W Oslo mieliśmy raj, bo w jednym miejscu, całkiem blisko siebie – na półwyspie Bygdøy – mają swoją siedzibę aż cztery takie muzea: morskie, statku Fram, łodzi Kon-Tiki i łodzi wikingów. Do kompletu zwiedziliśmy skansen – muzeum ludowe. To pięć muzeów na piątkę! :) Spędziliśmy na półwyspie bite dwa dni i nie żałujemy ani minuty (i ani jednej norweskiej korony wydanej na Oslo Pass; piszemy o nim w części praktycznej) :) Dodatkową atrakcją są promy, które kursują z centrum Oslo na półwysep, chociaż można oczywiście dostać się tam drogą lądową – autobusem miejskim. Jedyną niedogodnością były… wysokie temperatury, panujące we wszystkich budynkach. W obliczu upału na dworze liczyliśmy na klimatyzowane wnętrza, jednak zamiast klimatyzacji trafialiśmy na poustawiane gdzieniegdzie wiatraki. Wędrowaliśmy więc po dusznych salach zlani potem…
Spis treści
- Norweskie Muzeum Morskie
- Muzeum Fram
- Muzeum Łodzi Kon-Tiki
- Muzeum Łodzi Wikingów
- Norweskie Muzeum Ludowe
- Co jeszcze warto zobaczyć w Oslo?
- Informacje praktyczne
Norsk Maritimt Museum – Norweskie Muzeum Morskie
Wysiadamy z promu na drugim przystanku na półwyspie i przed sobą mamy muzeum Fram i muzeum morskie. Zaczniemy od tego drugiego, tylko uprzedzam – potrzebujemy na nie dużo czasu :)
Najpierw możemy dokładnie przyjrzeć się prawdziwym łodziom. Są i żaglowe, i napędzane siłą ludzkich mięśni. Do tego jest duży zbiór galionów i innych zdobień, koło sterowe, nagielbanki i inne fragmenty żaglowców. Potem wkraczamy w świat miniaturyzacji i oglądamy modele statków, także w przekroju, na przykład promu służącego do przewozu samochodów. Jest sala, w której można poćwiczyć węzły żeglarskie ;) Jest wgląd w pracownię modelarską. Trafiliśmy na wystawę dotyczącą bitew morskich. Ale największą atrakcją jest odtworzone wnętrze prawdziwego statku – DS “Sandnæs”, parowca zbudowanego w 1914 roku. Można zobaczyć kajuty i mesę (jadalnię), i toalety, a także piękne drewniane schody. To musiał być luksusowy statek :)
Muzeum może też poszczycić się sporą kolekcją obrazów o tematyce morskiej (i niektóre mogłabym powiesić nad kanapą ;). Ponadto możemy obejrzeć zabytkowe boat-house’y, umiejscowione nad brzegiem morza tuż obok głównego budynku.
www: https://marmuseum.no/
bilety: 120 NOK, bezpłatnie z Oslo Pass
Frammuseet – Muzeum Fram
Tutaj mamy prawdziwą gratkę: w muzeum stoi oryginalny statek (niemal 40 metrów długości) wraz z wyposażeniem! Szkuner Fram został zbudowany w 1892 roku specjalnie do ekspedycji polarnych. Dopłynął niemal na biegun północny, częściowo opłynął Grenlandię, dotarł do brzegów Antarktydy. Miał specjalny kształt kadłuba, był porządnie ocieplony i zastosowano przy jego budowie wiele udogodnień pozwalających na podróże przez lód (m.in. podnoszoną śrubę).
W muzeum możemy zobaczyć dokumenty z wypraw, zdjęcia czy elementy wyposażenia statku, wędrując dookoła niego po kolejnych piętrach. Na najwyższym poziomie wchodzimy na pokład i to jest dla nas najciekawsza część: można zwiedzić wnętrze statku! Zobaczyć, w jakich warunkach pływało się ponad 100 lat temu. Nasze żeglarskie dusze zmroziła myśl o pływaniu wśród lodowców i czasami utykaniu w lodzie na długi czas…
To było też jedyne muzeum, w którym mogliśmy trochę się schłodzić. Weszliśmy do pomieszczenia, w którym odtworzono dokładnie warunki życia na statku, który utknął w lodzie – oj, tutaj to mieli bardzo porządną klimatyzację! W środku było bardzo zimno, ciemnawo i te odgłosy skrzypiących ścian i pękającego drewna… Brrr!
www: http://frammuseum.no/
bilety: 120 NOK, bezpłatnie z Oslo Pass
Kon-Tiki Museet – Muzeum Łodzi Kon-Tiki
W muzeum mieści się między innymi oryginalna łódź Kon-Tiki, którą norweski etnograf i podróżnik Thor Heyerdahl wraz z załogą przepłynął przez Ocean Spokojny z Callao w Peru do Polinezji. Heyerdahl postanowił udowodnić, że ludność zasiedlająca wyspy Polinezji pochodzi tak naprawdę z Ameryki Południowej. Inspiracją tej tezy była legenda opowiadająca o walce między dwoma wodzami Inków, w wyniku której jeden z nich – Kon-Tiki – musiał uciekać wraz ze swoimi ludźmi na zachód. Ucieczka odbywała się na tratwach z balsy – miękkiego i lekkiego drzewa. W teorię Heyerdahla nikt nie chciał uwierzyć, zatem ten – aby ją udowodnić – postanowił zorganizować wyprawę, odtwarzając łódź sprzed wieków.
Wyprawa okazała się sukcesem, teorię udowodniono, a w muzeum możemy oglądać i tratwę, i dokumenty, dzienniki, zdjęcia, plany i przedmioty związane z ekspedycją.
Ale to nie wszystko. W drugiej sali możemy obejrzeć łódź Ra II, która posłużyła Heyerdahlowi do wyprawy przez Atlantyk. To również była udana wyprawa, czego nie można powiedzieć o próbie przepłynięcia Atlantyku pierwszą łodzią Ra, która ze względu na błędy konstrukcyjne nasiąkała wodą.
www: https://www.kon-tiki.no/
bilety: 120 NOK, bezpłatnie z Oslo Pass
Więcej o wyprawie Kon-Tiki
Vikingskipshuset – Muzeum Łodzi Wikingów
W muzeum prezentowane są trzy drewniane łodzie wykopane z kurhanów podczas prac archeologicznych na południu Norwegii.
Pierwsza z nich, łódź z Oseberg, jest najokazalsza i też najlepiej zachowana. Służyła do żeglugi rzecznej. Znaleziono tam szczątki dwóch kobiet, być może była to królowa Åsa i jej służąca. Poza tym w łodzi były bogato zdobione przedmioty użytku codziennego, ponieważ wikingowie wierzyli, że na tamtym świecie także musi być widoczny status materialny. Do tego znaleziono tam wóz, sanie, łoża, warsztat tkacki i szczątki zwierząt.
Druga łódź, nieco większa, tym razem morska – z Gokstad – także jest w doskonałym stanie. Do jej budowy nie użyto ani jednego gwoździa. Pochowano w niej wodza wikingów, znaleziono tam też szczątki wielu zwierząt. Kurhan niestety został obrabowany z cennych przedmiotów, więc nie dowiemy się, z czym wyprawiono wodza w ostatnią drogę.
Z trzeciej łodzi zostały tylko resztki. Poza nimi można w muzeum zobaczyć przedmioty, które znaleziono przy zmarłych. Uwagę zwracają piękne rzeźbienia. Cyklicznie pokazywany jest też krótki film o historii wikingów.
www: https://www.khm.uio.no/english/visit-us/viking-ship-museum/index.html
bilety: 100 NOK, bezpłatnie z Oslo Pass
Norsk Folkemuseum – Norweskie Muzeum Ludowe
To jeden z największych w Europie skansenów, w którym zgromadzono budynki zarówno wiejskie, jak i miejskie, głównie z XVII-XIX wieku. Są tu i domy bogatych mieszczan, i apteka, sklep tytoniowy, sklep spożywczy (i można w nim kupić prawdziwe słodycze :), jest stacja benzynowa i bank. Można kupić ręcznie robione gliniane naczynia i przyjrzeć się pracy garncarza. Są też występy artystyczne, pasą się zwierzęta, można pozaglądać do starych wiejskich chat pogrupowanych według rejonów, z których pochodzą. Najstarszym budynkiem w skansenie jest kościół z 1200 roku – Gol Stave. To spory teren, przeznaczcie na jego zwiedzanie więcej czasu, a jak się zmęczycie, zajrzyjcie do kawiarni :)
www: https://norskfolkemuseum.no/en
bilety: 130 NOK, bezpłatnie z Oslo Pass
Co jeszcze warto zobaczyć w Oslo?
Operahuset Oslo – budynek opery
Budynek opery, otwarty w 2008 roku, to wyjątkowy przykład współczesnej architektury. Jest jakby zintegrowany z ziemią i morzem, jest operą i deptakiem. Można spacerować obok, zaglądać do środka przez ogromne przeszklone ściany albo wspiąć się na dach i obejrzeć panoramę Oslofjordu. Można też zwiedzać wnętrze opery, chociaż nam się to już nie udało :)
Akershus Festning – Twierdza Akershus
Twierdza, która dziś mieści się w centrum Oslo, kiedyś broniła dostępu do nieco dalej położonego miasta. Co ciekawe, nigdy nie została zdobyta. Na jej teren można wejść za darmo przez cały rok. Wewnątrz mieści się między innymi Zamek Akershus czy Muzeum Sił Zbrojnych (i informacja turystyczna :). A poza tym z twierdzy widać fiord i nabrzeże, przy którym zupełnym przypadkiem akurat zacumował jeden z polskich żaglowców – Zawisza Czarny :) Statek chyba jest zrobiony ze specjalnego magnesu, bo bez większego wahania powędrowaliśmy prosto na jego pokład…;)
Dzielnica Aker Brygge
Dziś nowoczesna, rozrywkowa, tętniąca życiem dzielnica. Pełno tu restauracji, barów i oczywiście pełno ludzi :) Nowoczesne, błyszczące budynki kryją eleganckie sklepy, ale także galerie sztuki. Restauracje wystawiają swoje ogródki wprost na… miejską plażę. Jest też tu mały, cichy port. Oraz apartamentowce. Tylko kto chce mieszkać w największej imprezowni miasta? A kiedyś była to dzielnica przemysłowa i stocznia…
Det Kongelige Slott – Pałac Królewski
Wszyscy ciągną pod Pałac Królewski na zmianę warty, która odbywa się codziennie o godzinie 13:30. Pałac jest raczej skromny, otacza go dobrze utrzymany park, a sama zmiana warty trwa około pół godziny i jest średnio widowiskowa, chociaż z przyjemnością można popatrzeć na maszerujących panów i… panie. Bowiem w gwardii królewskiej służą też kobiety :) Ja to się ciągle zastanawiam, czy te piękne dyndające ogonki nie łaskoczą ich po nosach…;)
Mathallen Oslo – hala targowa
Hala targowa XXI wieku, czyli piękne stoiska z pięknymi produktami, a do tego restauracje i bary. Podobnie jest w Rotterdamie w Markthal, tylko w Oslo jest chyba jeszcze drożej. Miejsce zdecydowanie nie na naszą kieszeń ;) Na przekąskę przy barze raczej wybierzemy się do Madrytu lub Lizbony ;)
Nedre foss – wodospady na rzece Akerselva
To bardzo uroczy zakątek Oslo. Tuż za halą targową trzeba pójść dalej wzdłuż rzeki. Wodospady może nie są zbyt oszałamiające, ale widać, że to jedno z ulubionych miejsc odpoczynku mieszkańców. I słusznie, bo spacer wzdłuż rzeki zawsze jest relaksujący :)
Informacje praktyczne
Oslo Pass
Jeśli jesteście naszymi częstymi gośćmi, to wiecie, że nigdy nie korzystamy z tego typu kart miejskich, oferujących wstęp do muzeów i atrakcji. Najczęściej bilety do interesujących nas muzeów oraz na transport miejski wychodzą taniej niż kupowanie karty miejskiej. Tym razem jednak złamaliśmy tę zasadę, oczywiście ze względu na liczbę muzeów, które chcieliśmy odwiedzić. Jeśli macie podobne potrzeby jak my, Oslo Pass będzie doskonałym wyborem. W pakiecie dostajecie absolutnie darmowe wejścia do 30 muzeów, darmową komunikację (strefa 1. i 2., ale to naprawdę, naprawdę w zupełności wystarcza), darmowe promy na Bygdøy i jeszcze kilka dodatkowych atrakcji. My korzystaliśmy z karty o 48-godzinnej (koszt: 595 NOK). Karta faktycznie jest ważna 48 godzin od daty i godziny wpisanej na niej długopisem – czyli trzeba wpisać godzinę tuż przed pierwszym jej użyciem. W muzeach trzeba podejść z nią do kasy, aby na jej podstawie otrzymać bilet uprawniający do wejścia. Dodatkowo można skorzystać z aplikacji połączonej z Oslo Pass. Jest w niej między innymi kalendarz wydarzeń w mieście. Karty można kupić w informacji turystycznej, ale także w wybranych hotelach czy atrakcjach turystycznych, pełna lista miejsc dostępna na stronie.
www: https://www.visitoslo.com/en/activities-and-attractions/oslo-pass/
Promy na półwysep Bygdøy
Bygdøy Museums – tablicy z takim napisem musimy szukać w porcie miejskim pod ratuszem. Stąd odpływają co 20 minut / pół godziny promy pasażerskie na półwysep. Płyną najpierw do przystanku w okolicach Muzeum Łodzi Wikingów, a potem do Muzeum Morskiego i Fram. Cała podróż trwa kilkanaście minut, ale bardzo przyjemnie jest popatrzeć na miasto z perspektywy wód fiordu. Bilety sprawdzane są w trakcie płynięcia, z Oslo Pass są darmowe.
Może się jednak zdarzyć, że jeśli wieczorem będziecie chcieli tą drogą wrócić do miasta, to nie zmieścicie się na łódź. Czasem lepiej wybrać autobus :)
Co jeść, żeby nie zbankrutować?
To jest dosyć trudny temat. W Skandynawii koszty życia są dla nas niewspółmiernie wysokie. Zupa za 60 zł albo drugie danie za jakieś 150 zł plus napoje to naprawdę nie na naszą kieszeń ;) Jak więc przeżyć w Oslo i nie schudnąć? No niestety, najtańsza zazwyczaj jest chińszczyzna i kebab. My trafiliśmy na przyzwoitego kebaba praktycznie w centrum miasta, na tyłach katedry, pod arkadami Basarene. Tam za 60 zł można zjeść już całkiem przyzwoitej wielkości danie ;) A najtańszy kebab to wydatek około 35 zł. Da się przeżyć :) A koszt wyjazdu obniży nam korzystanie z Revoluta. Zresztą, w Oslo płacić kartą można praktyczne wszędzie.
Chociaż tak naprawdę to poszliśmy na tę obłędną zupę rybną, ciastka z kawą też nie mogliśmy sobie odmówić, ale to było szaleństwo urodzinowe, czujemy się rozgrzeszeni :)
Dojazd z lotniska
Wiadomo, najpierw kuszą nas tanie bilety lotnicze, a potem okazuje się, że za dojazd z lotniska do miasta płacimy trzy razy tyle… No niestety, tanie linie lądują w Sandefjord-Torp, skąd do Oslo jest ponad 100 km. Oczywiście jest oficjalna linia autobusowa, która oferuje transport do centrum miasta za 290 NOK, ale w Norwegii mieszka też dużo naszych przedsiębiorczych rodaków. Możemy więc skorzystać z oferty firm takich, jak PKS Oslo czy Polski Buss. Ci ostatni oferują podróż już za 190 NOK w jedną stronę, ale bezpieczniej jest zarezerwować miejsce w busie wcześniej.
To były bardzo intensywne 3 dni i zabrakło nam czasu na zobaczenie wielu atrakcji Oslo i okolic. Ale nie można mieć wszystkiego. No i świadomość istnienia innych ciekawych miejsc pozwala mieć nadzieję, że może kiedyś (jak będziemy obrzydliwie bogaci), wrócimy do Norwegii, żeby fiordy mogły jeść nam z ręki :)
(sierpień 2018 r.)
Oslo i cała Norwegia jeszcze przede mną, ale jak już się wybiorę to na pewno do polecanych przez Was miejsc, w tym może nawet do 2-3 muzeów z tej listy :-) Zdjęcia wyglądają bardzo zachęcająco!
Jakbym miała wybierać jedno, to bym poszła do Kon-tiki chociaż Fram też robi wrażenie! Chciałabym wrócić do Norwegii w plenery, ale kiedy to się uda…?