Strona głównaKrajeHiszpaniaMadryt – co zjeść (i gdzie)?

Madryt – co zjeść (i gdzie)?

12 najlepszych miejscówek w Madrycie :)

Z Madrytem mamy swoją słodko-gorzką relację, trochę się lubimy, trochę jesteśmy wobec siebie ostrożni, niekoniecznie od razu serce na dłoni :) Ale cenimy Madryt za pewne lokalne smaczki i ciągle nowe wrażenia kulinarne. Dziś dzielimy się naszą listą najlepszych knajpek w mieście :D

A gdybyście chcieli przy okazji zwiedzić miasto, to zapraszamy do osobnej notki – tam zebraliśmy miejsca, które warto zobaczyć (niektóre za darmo, co ma głęboki sens, szczególnie jak się wszystkie pieniądze wydało w barach…;).

Madryt – co zjeść? I gdzie?

Na początek lecą same hity. Trzymajcie się krzeseł – takie to jest dobre! ❤️

1. Wszystko w El Boqueron

Dokładnie wszystko. To jest taki mały bar w dzielnicy Lavapiés, w którym jedzą lokalesi. Oczywiście otwarty na ulicę, bez klimatyzacji, z płytą do smażenia tuż przy drzwiach, zapraszamy w upały!…;) Jednak w środku i bliskich okolicach kłębią się tłumy i to pomimo 40 stopni w cieniu, a ceny są przystępne. Zajęliśmy jeden z niewielu stolików, jak tylko się zwolnił, rzutem na taśmę (lokalesi się nie rzucali, wzgardzili stolikiem, oni jedzą i piją na stojąco). I zaczęliśmy zamawiać. Na początek ostrożnie: dwa piwa (w Hiszpanii standardowe piwo to caña, czyli 0,2 l) i ostrygi, bo na nie tu przyszliśmy.

Ja nadal żałuję, że w końcu musieliśmy z tej knajpy wyjść. Ja bym chciała tam zamieszkać w progu!…

Piwo jak piwo, chłodne, na upał w sam raz, dostaliśmy do niego oliwki i sardele, ale te ostrygi to było mistrzostwo świata! Były tak dobre, jak te w San Sebastian, tylko tu były chyba tańsze (6 sztuk za 12 EUR). Pożarliśmy je łapczywie czym prędzej i stwierdziliśmy, że podoba nam się tu. No więc skoro knajpa nazywa się El Boqueron (czyli sardela), to zamówimy właśnie sardele. A do kompletu jeszcze gambas a la plancha, czyli krewetki z patelni. No i kolejne piwo, do którego tym razem dostaliśmy czipsy ziemniaczane. I o matko, sardele były nieprzyzwoicie dobre, a krewetki megaświeże i w ogóle nieważne, że upapraliśmy sobie podczas jedzenia ręce do łokci i pół paszczy!…;) Wilczy wypatrzył, że mają w menu jeszcze gildę, nieśmiertelne pierwsze pintxo z Kraju Basków, więc na deserek wjechała gilda.

A po deserku zamówiliśmy kolejne ostrygi…;)

Gdybyśmy jeszcze mieli miejsce w żołądkach, to polecielibyśmy całkiem po menu: były tam ślimaki, kraby, langustynki, małże, krewetki na milion sposobów. Chyba jednak tam zamieszkam…;) Wychodziliśmy z ociąganiem, bo właściwie to nikt nas nie wyganiał ;) Ale jeśli jeszcze będziemy w Madrycie, skierujemy tam nasze pierwsze głodne kroki. Na pewno.

El Boqueron, C. de Valencia, 14, 28012 Madrid

Madryt – co zjeść – El Boqueron to nasz absolutny hit 2021 roku!
Gdzie i co zjeść w Madrycie? Koniecznie ostrygi w El Boqueron :)
Krewetki z płyty i sardele w El Boqueron
Krewetki z płyty i sardele w El Boqueron
El Boqueron – ściana chwały ;) No i rachunek pisany odręcznie!
El Boqueron – ściana chwały ;) No i rachunek pisany odręcznie!

2. Ośmiornica po galisyjsku i ośmiornica z grilla w A’Pulpeira

Wilczy marudził, że on chce koniecznie ośmiornicę po galisyjsku i to nieważne, że jesteśmy w Madrycie, a nie w Galisji. Siedząc w jakiejś nieistotnej (bo karmili tak sobie) knajpie, wyciągnął telefon i zaczął szukać. I tak wyczaił na mapie Googla restaurację o swojsko brzmiącej nazwie A’Pulpeira, 4,3 gwiazdki, otwarta od 20.00. No trudno, gdzieś na jakimś piwku przebiedujemy tę godzinkę, chodźmy tam! No to poszliśmy.

Hiszpania jest jednym z niewielu krajów, w których zamawiamy butelkę wina do kolacji, bo nas na to zwyczajnie stać i nie stanowi to jakiegoś wyłomu w budżecie. Na stół wjechał zatem Marques de Vizhoja, bardzo przyzwoite wino, a do niego czekadełko: chlebek i sałatka warzywna. A jakiś czas później pan przynosi nam ośmiornicę po galisyjsku, czyli posypaną słodką papryką i podaną z ugotowanym ziemniakiem. Jedzenie jest pyszne, ale jesteśmy żarłokami, a wino jeszcze jest, więc zamawiamy ośmiornicę z grilla. Ta również jest podana z ziemniakiem, sosem czosnkowym i cytrynką, a dodatkowo jest ponacinana, żeby nam było wygodniej jeść. Jest genialna, więc… zamawiamy jeszcze jedną!… Tak, to my, naczelne żarłoki Europy ;) Pan promienieje, na koniec proponuje nam kawę i flan na deser, uwielbiamy flan, ale z miejscem w żołądkach już krucho, łamiemy się jednak i do jednej porcji dostajemy dwie łyżeczki. Kuchnia galisyjska w A’Pulpeira zdecydowanie przypadła nam do gustu :)

A’Pulpeira, Calle de Máiquez, 52, Madrid WWW

Madryt – co zjeść – ośmiornice na dwa sposoby w A'Pulpeira
A’Pulpeira – ośmiornica po galisyjsku (pulpo a la gallega) i grillowana (pulpo a la piedra)
A'Pulpeira - ośmiornica grillowana i flan
A’Pulpeira – ośmiornica grillowana i flan

3. Pintxos w Lamiak

Do Lamiak trafiliśmy przypadkiem, plącząc się po Calle de la Cava Baja w poszukiwaniu jakiejkolwiek otwartej knajpki. Ulica była wymarła, bo dopiero minęła 19.00, dla Madrytczyków to jeszcze za wcześnie na jedzenie…;) Dopiero na końcu ulicy były dwa otwarte bary, wybraliśmy Lamiak, bo oferowali kuchnię baskijską. Weszliśmy i pierwsze, co zobaczyliśmy, to zestaw ogromnych pintxosów, wędrujący do jednego ze stolików. Natychmiast zamówiliśmy to samo ;)

Pintxos przyszły po jakimś czasie, jak już byliśmy porządnie głodni. Porcje były zdecydowanie nie baskijskie, były ogromne i upychaliśmy to w siebie kolanem, bo szkoda było zmarnować chociaż okruszek. Prawie wszystkie pintxo były podane na przypieczonym chlebie. Jeden był z łososiem i pikantną sałatką, drugi z musem z dorsza, kolejny z morcillą, czyli hiszpańską kaszanką, jeszcze jeden z serem kozim z karmelizowaną cebulką (genialne) i ostatni też z jakimś musem, pewnie z sardelami. Dostaliśmy też pintxo bez chleba, za to z kawałkiem miękkiej buły: wołowina w sosie. Wszystko było pyszne i ogromne, tylko dorsz trochę nas pokonał, bo był zapychający, ale piwo wspomagało konsumpcję ;) Do tego oczywiście miejscowa wersja gildy, którą bierzemy już z założenia tylko dlatego, że jest. I to było zupełnie co innego, niż klasyczna gilda. Po pierwsze, na spodzie był chlebek, po drugie – na chlebku była pasta z sardeli i tuńczyka, a dopiero na tym ulokowały się oliwki i czerwona papryka (w oryginalnej gildzie jest piparra, zielona lekko pikantna papryczka). Wszystkie pintxo były po 3,5 EUR, przy czym cena nie dziwi przy wielkości porcji. Ale gdyby porcje były mniejsze, spróbowalibyśmy więcej…;)

Lamiak, Calle de la Cava Baja, 42, Madrid

Madryt – co zjeść – pintxo w Lamiak
Gdzie i co zjeść w Madrycie? Pintxo w Lamiak
Lamiak. Knajpki są otwarte na zewnątrz.
Lamiak. Knajpki są otwarte na zewnątrz.

Reszta też zasłużyła na podium, ale już się tam nie zmieścili. Koniecznie odwiedźcie te miejsca, nie zawiedziecie się.

4. Śniadanie w El Mercado de la Corredera i śniadanie w Oink

To dość nietypowe miejsca na śniadanie: pierwsze to po prostu delikatesy, a drugie to… sieciówka (zazwyczaj się ich wystrzegamy, ale…;).

El Mercado de la Corredera to sklep z pysznościami. Można kupić tu wszelkiego rodzaju jamón, chorizo, salchichón, sery, wina, przetwory, makarony, a nawet mięso i warzywa. Ale jest w sklepie wydzielony kącik dla piekarni i ciastkarni. Stoją tu trzy stoliki, a u pani za barem można zamówić klasyczne hiszpańskie śniadanie, czyli bułkę z szynką, a do tego kawę i świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy. Pani dopytuje, na jakim pieczywie chcemy te kanapki i już po chwili dostajemy świeżutkie, jeszcze ciepłe bułki z pyszną jamón serrano, a do tego odrobina oliwy. O rany, jakie to jest dobre!… Pikanterii dodaje fakt, że jemy te kanapki, gapiąc się na ladę z przepięknie udekorowanymi ciastkami. Ślinotok gwarantowany!

Przed wyjazdem wzięliśmy takie kanapki na wynos, na drogę. Nawet po kilku godzinach w samolocie były nadal pyszne, chociaż bułki straciły nieco na chrupkości ;) O, ile bym dała, żeby teraz taką bułę wsunąć…

El Mercado de la Corredera, Calle de la Puebla, 15, Madrid WWW

Madryt – co zjeść – śniadanie w markecie ;)
Śniadanie w markecie ;)
El Mercado de la Corredera
El Mercado de la Corredera
El Mercado de la Corredera
El Mercado de la Corredera

Oink to sieciówka z kanapkami właśnie, idealna na śniadanko na mieście. Poza kanapkami można zjeść tortillę, sałatkę, hamburgery, krokiety czy muffiny. Kanapki nie są robione na bieżąco, ale są świeżutkie, mogą być też podgrzane. Do tego świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy albo kawa i można naprawdę nieźle zjeść za nieduże pieniądze. Pod warunkiem, że właśnie tuż przed Tobą nie pakuje się tam wycieczka hiszpańskich nastolatków…;))) Przeczekaliśmy ich, byliśmy ciekawi smaku kanapek z sieciówki. I dobrze zrobiliśmy, bo było warto :D

Oink, Calle Tetuán, 19, Madrid

Madryt – co zjeść – śniadanie w Oink
Śniadanie w Oink

5. Salmorejo w Alegrias

Salmorejo to, obok gazpacho, kolejny pomidorowy chłodnik. Składa się z pomidorów, czerstwego chleba, oliwy, octu, czosnku i dodatków: rozdrobnionego jajka na twardo i szynki serrano. Można go bez problemu zrobić samodzielnie w domu. W Madrycie jedliśmy go w restauracji Alegrias i był wyśmienity :) Przy okazji w Alegrias warto spróbować flanu. A jak jeszcze traficie na to wszystko w menú del día, to już w ogóle najecie się za grosze ;)

Alegrias, Corredera alta San Pablo 6, Madrid WWW

Madryt – co zjeść – salmorejo, kawa, flan
Salmorejo, kawa, flan
Ryba i przekąska
Ryba i przekąska

6. Pintxos w Orio Fuencarral

To kolejna restauracja serwująca kuchnię baskijską. Najfajniejsze w pintxos jest to, że można spróbować wielu przekąsek za nieduże pieniądze. Bogactwo smaków i tekstur, jedna wizyta w knajpie a tyle doznań! W Orio Fuencrral pintxosy są wyłożone na przeszklonej ladzie i można po prostu pokazać pani, czego by się chciało spróbować. Zaczęliśmy więc od klasycznej tortilli, która została dla nas podgrzana (i podana z chlebkiem), potem przyszedł czas na kanapeczki z serem kozim i marmoladami, krewetki i gildę. Tym razem pintxos były rozmiarów baskijskich, takie na trzy kęsy :) A i gilda bardziej przypominała tę z San Sebastian. Bardzo sympatyczne miejsce na przekąski. Chwalą się ostrygami, ale nie zdążyliśmy spróbować niestety, więc nie wiemy, czy świeże.

Orio Fuencarral, Calle de Fuencarral, 49, Madrid WWW

Madryt – co zjeść – pintxos w Orio Fuencarral
Pintxos w Orio Fuencarral

7. Szynka dojrzewająca w Museo del Jamón i Jamón 55

O hiszpańskiej szynce dojrzewającej można by napisać doktorat. My jednak ograniczymy się do wiedzy, że istnieje jej kilka rodzajów w zależności od tego, jakiej rasy są świnki, czym były karmione i ile czasu leżakuje mięso. A szynki najlepiej spróbować w jednym z barów specjalizujących się w jej serwowaniu: Museo del Jamón (też sieciówka) albo Jamón 55. Ten pierwszy odwiedziliśmy będąc w Madrycie poprzednim razem (wówczas mieliśmy kupony degustacyjne, dzięki którym spróbowaliśmy kilku wędlin i sera), tym razem udaliśmy się więc na ucztę do Jamón 55.

Wzięliśmy przegląd wszystkiego, czyli Especial de la casa. Dostaliśmy dwa rodzaje szynki, salchichón i chorizo oraz ser manchego, a do tego idealnie pasował chlebek z pomidorami. I było tego tyle, że załatwiliśmy sobie w ten sposób obiad :) To dobry pomysł dla tych, którzy chcą się zorientować, czym różnią się te wszystkie rodzaje hiszpańskich wędlin od siebie.

Jamón 55, Calle Gran Vía, 55, Madrid WWW

Museo Del Jamón, WWW

Madryt – co zjeść – zestaw degustacyjny z szynką dojrzewającą, Jamón 55
Gdzie i co zjeść w Madrycie? Szynkę dojrzewającą i inne pyszności w Jamón 55
Jamón 55
Jamón 55
Museo Del Jamón
Museo del Jamón – jedno z wielu w Madrycie
Museo Del Jamón
Museo Del Jamón – demo za kuponik :)

8. Likier madroño w Restaurante El Madroño

W Madrycie na Puerta del Sol stoi pomnik El Oso y el Madroño, czyli Niedźwiedzicy wspinającej się na drzewko truskawkowe w poszukiwaniu słodkich owoców. To jeden z symboli miasta. Likier z owoców madroño siłą rzeczy też jest symbolem Madrytu :) Najlepiej spróbować go w restauracji El Madroño, gdzie podają go w wafelku oblanym czekoladą. Czyli napitek i zakąska w jednym!

Restaurante El Madroño, Pl. de Puerta Cerrada, 7, Madrid WWW

Madryt – co zjeść – likier w waflowych kieliszkach
Restauracja El Madroño i likier w jadalnych kieliszkach :)

9. Słodycze w La Violeta

Poprzednio w tym uroczym sklepiku kupiliśmy fiołkowe landrynki, tym razem skusiliśmy się na fiołkowe lody, ale to nie wszystko, co La Violeta ma do zaoferowania. Fiołkowy asortyment to też herbata (pyszna, czarna herbata z fiołkowymi listkami), czekoladki, pralinki, marmolada, a także mnóstwo dodatków w rodzaju filiżanki czy serwetki. Podstawowe landrynki można kupić w zwykłym supermarkecie, ale ten sklepik ma po prostu magiczny wystrój. No i pyszne lody ;) A jak potrzebujecie przywieźć jakiś prezencik z Madrytu, to tu na pewno coś znajdziecie!

La Violeta, Pl. de Canalejas, 6, Madrid WWW

Madryt – co zjeść – przysmaki z La Violeta
La Violeta

10. Churros con chocolate w Chocolateria San Gines i w Chocolat Madrid

Chocolateria San Gines działa w Madrycie od 1894 roku. Kiedyś była otwarta 24 godziny na dobę, niestety w dobie pandemii ten czas się skurczył. Odwiedziliśmy to miejsce pięć lat temu, burząc porządek świata pilnowany przez pana, bo bandą obcojęzycznych, zmęczonych po całym dniu zwiedzania turystów, zajęliśmy bezczelnie stolik w piwniczce, do kolejki wysyłając jednego. Po co mamy stać wszyscy, skoro może jeden ;) Pan machnął ręką, pewnie poklął pod nosem po hiszpańsku, ale nie wyrzucił nas, za to w kuchni chyba sobie z nas zakpili, bo do churrosów i czekolady zamówiliśmy manzanillę, mając na myśli kieliszek wina, tymczasem dostaliśmy manzanillę – w postaci świeżo zaparzonego rumianku (istnieje jeszcze manzanilla – odmiana oliwek!) ;) Oto kara za niesłuchanie pana porządkowego ;) Rumianek się przydał po takim obżarstwie tak czy siak, więc przypadkiem dobrze się stało, a churrosy? Pożarliśmy do ostatniego okruszka.

Chocolateria San Gines, Pasadizo de San Ginés, 5, Madrid WWW

Madryt – co zjeść – churros w Chocolateria San Gines
Chocolateria San Gines
Churros con chocolate
Churros con chocolate

Churros con chocolate to klasyczny hiszpański deser (a nawet śniadanie), długie, chrupiące paluchy z ciasta podobnego do ciasta na pączki, podawane na gorąco, świeżutkie, właśnie usmażone, a do nich – filiżanka gorącej czekolady. Bomba kaloryczna, którą trzeba spróbować będąc w Hiszpanii. Churrosy mogą być dłuższe, krótsze, zakręcone lub nie, a nawet bardzo grube i nazywają się wtedy porras. A czekolada może być mleczna lub ciemna, każda knajpa ma swój przepis na ten smakołyk. Jednak nie polecamy jeść churros w budkach na ulicy, bo nie zawsze traficie tam na świeżutkie ciasto, a wiadomo – najlepsze gorące :) W restauracjach też zdarzają się przestoje w kuchni. Lepiej zawsze zapytać, czy churrosy będą świeże.

Tym razem na churros postanowiliśmy zajrzeć do Chocolat Madrid. Sensu to nie miało za grosz, bo panował dziki upał – 40 stopni w cieniu, w taką pogodę to tylko zimne piwko albo litry wody, a nie gorąca czekolada czy świeżo usmażone placki, no ale – być w Hiszpanii i nie zjeść churrosów?!? Więc pierwsze, co zamówiliśmy, to zimny sok pomarańczowy, a churrosy dopiero na drugie ;) Były dokładnie takie, jakie powinny być: chrupiące na zewnątrz i cudownie miękkie w środku, a dodatkowo pan usmażył dla nas serduszko. Czekolada tym razem ciemna, niezbyt słodka, a mimo to świetnie pasująca do niesłodzonego ciasta. Doskonałość :)

Chocolat Madrid, Calle de Sta. María, 30, Madrid WWW

Chocolat Madrid
Chocolat Madrid
Madryt – co zjeść – Chocolat Madrid i churros con chocolate
Chocolat Madrid i churros con chocolate

11. Oliwki i piwo w Bodega la Ardosa

Bodega la Ardosa to też sentyment. Pięć lat temu siedzieliśmy tu późnym wieczorem, żłopaliśmy piwo i zajadaliśmy się absolutnie najgenialniejszymi oliwkami na świecie. Potem okazało się, że w Warszawie też można kupić fantastyczne oliwki, ale wiadomo, że wspomnienia się idealizuje. Dlatego wróciliśmy do bodegi najpierw rano na kawę, a wieczorem na piwo i oliwki ;) Podstawowym piwem oferowanym przez bar jest… czeski Pilsner Urquell, ale mają też inne, równie niehiszpańskie marki na stanie, a w wystroju nawet znajdzie się kilka polskich akcentów (niestety, koncernowych). Oliwki nadal są niezłe ;) Ale na oliwkach świat przekąsek się nie kończy, chociaż większość przechodniów wpada tu raczej na drinka niż na szamkę. Co ciekawe, na chodniku przed knajpą umieszczono tabliczkę informacyjną, że bar działa tu od 1892 roku! A jeszcze ciekawsze jest to, że druga “sala” dla klientów znajduje się za barem, ale żeby tam się dostać, trzeba przejść POD barem. Tylko dla trzeźwych ;)

Bodega la Ardosa, Calle de Colón, 13, Madrid WWW

Madryt – co zjeść – Bodega de la Ardosa
Bodega de la Ardosa
Bodega de la Ardosa - kawa i bar
Bodega de la Ardosa – kawa i bar
A tam po prawej, pod barem, jest przejście do dalszej części knajpy :)
A tam po prawej, pod barem, jest przejście do dalszej części knajpy :)

12. Mercado de San Miguel

Ponadstuletnia hala targowa cieszy wszystkie zmysły. Budynek jest przepiękny, ze stali i szkła, a w środku bogactwo zapachów, smaków, dźwięków i kolorów. Widoki oszałamiają – wszelkiej maści owoce morza, stosy oliwek, ogromne ryby, skrzynie warzyw, owoców, wystawa nóg jamón… Wszystko serwowane na miejscu dla zgłodniałej tłuszczy :) Tutaj przychodzi się na fast food w wersji hiszpańskiej, na szybką przekąskę z usmażonych panierowanych kalmarów, na ostrygi z szampanem, na czarną paellę albo w końcu na chocolate con churros, wszystko popijając piwem albo winem. Można poczuć się jak w słynnym wierszyku Fredry: “Osiołkowi w żłoby dano…” ;)

Mercado de San Miguel, Pl. de San Miguel, Madrid WWW

Madryt – co zjeść – Mercado de San Miguel
Gdzie i co zjeść w Madrycie? Mercado de San Miguel
Mercado de San Miguel
Mercado de San Miguel
Mercado de San Miguel
Mercado de San Miguel

Z pewnością jest w Madrycie więcej miejsc godnych uwagi. Jestem pewna, że odkryjemy je następnym razem, pilnując zasady, że nie wchodzimy do miejsc dla turystów ;) Tymczasem, wybierając się do polecanych przez nas miejsc, nie zapomnijcie sprawdzić godzin (i dni) otwarcia. Przykro byłoby odbić się od zamkniętych drzwi, a w Madrycie knajpy są na przykład zamknięte w poniedziałki, albo otwierają się dopiero o 20.00 ;)

Nasze ulubione knajpki w Madrycie

Zanim skierujesz tam swoje kroki, sprawdź, czy i w jakich godzinach restauracja jest otwarta :)

(lipiec 2021 r.)

1 komentarz

  1. Jakoś nie mogę przekonać się do hiszpańskiej kuchni, jednak nie mój styl. Może zmieniłbym zdanie, gdybym zamówił tam kiedyś ostrygi – do wypróbowania następnym razem :)

Odpowiedz

Skomentuj
Podaj swoje imię

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Jak się spotkali? Przypadkiem, jak wszyscy. Jak się zwali? Na co wam ta wiadomość? Skąd przybywali? Z najbliższego miejsca. Dokąd dążyli? Alboż kto wie, dokąd dąży?

Denis Diderot "Kubuś Fatalista i jego pan"

Najchętniej czytane