Czasami tak jest, że odkrywamy interesujące miejsca w zupełnie niespodziewanych okolicznościach. Na przykład będąc przejazdem w Świnoujściu trafiliśmy do niewielkiego browaru rzemieślniczego, który skrył się w podziemiach hotelu Interferie Medical SPA. I chociaż przy ulicy niby jest szyld i strzałka, to szlaban skutecznie zniechęca do zwiedzania, bo czujemy się, jakbyśmy naruszali czyjąś przestrzeń prywatną. Niesłusznie! Jeśli będziecie w Świnoujściu, koniecznie wejdźcie za ten szlaban i zajrzyjcie do browaru restauracyjnego Miedziowy 44. Dostaniecie tam absolutnie najświeższe piwo i bardzo słuszną zakąskę do niego. To zacne miejsce, aby w nim spędzić niejeden wieczór :)
Browar rzemieślniczy Miedziowy 44
Browary rzemieślnicze to jest w ogóle interesujące zjawisko: bogactwo smaków, eksperymenty, nowe technologie w połączeniu z tradycyjnymi, ciekawe historie… Zawsze dajemy szansę takim browarom, bo kto wie, czy akurat nie wstrzelą się w nasze gusta? I chociaż nie każde piwo do nas przemawia, to zazwyczaj jednak doceniamy pracę piwowarów. Ale kupowanie piwa w sklepie przybrowarnym, a spróbowanie go prosto z tanku (!) i pogawędka z człowiekiem, który je uwarzył – to już nie zdarza się często. A właśnie tego można doświadczyć w Miedziowym 44. Bar jest bowiem połączony z tankami systemem rur niczym piwnym akweduktem. Najpierw dowiadujemy się, co jest dziś dostępne, a potem “z kija” leci do kufla trunek prosto ze zbiornika fermentacyjnego. Bez żadnych beczek po drodze, prościej się już nie da :) Próbujemy więc wszystkiego, co akurat dojrzało, podpytując jednego z piwowarów o proces produkcji.
Laktozy drożdże nie jedzą
Pierwszy etap warzenia piwa można podglądać, siedząc przy barze. Bo właśnie naprzeciwko baru znajduje się sekcja warzelna. Stoją tu piękne miedziane kadzie (cały sprzęt browarniczy pochodzi z tego samego źródła, co w piotrkowskim Browarze Jan Olbracht), w których produkowany i filtrowany jest zacier. Jedna warka to jest 1000 litrów piwa – no to już wiecie, że browar nie jest duży, ale za to piwowarzy mają czas na doglądanie całego procesu, a efekt jest rzeczywiście wart grzechu :) To tu gorąca woda łączy się ze słodem, czyli powstaje zacier. Już na tym etapie ustalany jest rodzaj powstającego piwa, bo w zależności od cukrów, jakie uzyskamy ze słodu, otrzymamy inne piwo. Cukier jest pożywką dla drożdży, które z przyjemnością zjadają maltozę, za to nie tkną laktozy, więc na przykład można dodać laktozę do milk stouta i podnieść jego słodycz. Przefiltrowany zacier, czyli brzeczka jest następnie gotowana z chmielem, a ilość chmielu też zależy od fantazji i potrzeb piwowara.
Przefiltrowana brzeczka jest chłodzona, musi zostać napowietrzona (bo drożdże bez tlenu jakoś nie chcą działać, strasznie kapryśne te drożdże, tego nie, tamtego nie…) i trafia do tanku, w którym zachodzi fermentacja. Czyli konsumpcja cukru przez drożdże w odpowiedniej temperaturze. A jak fermentacja się już skończy, taki tank jest podłączany do baru i dalej to już sami wiecie – nie ma świeższego piwa w kufelku…;) My poszliśmy o krok dalej i udało nam się spróbować piwa bezpośrednio ze zbiornika – bez pośrednictwa baru ;) Aczkolwiek nie każdego, bo… “Nie mogę dać Wam tego piwa, bo musiałbym odłączyć bar!” :D
Pszeniczne, marcowe, milk stout?
W Miedziowym 44 robi się różne piwa. Zazwyczaj na stanie jest jakiś pils, ale piwowarzy stawiają na piwa sezonowe, czasem wzbogacane jakimiś owocami. Dlatego nigdy nie wiesz, na co trafisz ;) W dodatku browar jest nastawiony na współpracę i słucha głosu ludu, czyli warzą tam piwo na zamówienie ;) Ich wyroby głównie idą na bar, ale jednak od czasu do czasu są butelkowane i można je spotkać w okolicznych restauracjach czy sklepach. Na pewno warto się rozglądać, aczkolwiek nie ma to jak piwo prosto z tanku, kufelek rządzi! Więc jedźcie do Świnoujścia, oglądajcie słynny Wiatrak, spacerujcie promenadą, a wieczorem wpadajcie do Miedziowego 44 na golonkę i piwo ;)
Gdzie to jest? Aby trafić do browaru, trzeba wejść za szlaban i po kilku schodkach zejść prosto do baru. |
(wrzesień 2020 r.)